Aktorsko nie jest źle, fabuła też daje radę, ale mimo to ciężko się przebić przez te 90 minut. Pod koniec już przewijałem, bo kompletnie mnie nie interesowała końcówka. I właściwie nie wiem jak to się skończyło.
Ani to horror, ani dramat. Raczej coś w stylu "Czarnego łabędzia", tyle że o trzy poziomy niżej.
Zwłaszcza tej królowej Wściekłych Macic. Tej, co wrzeszczy: " Jestem Marta. Zrodzona z Burzy, Pierwsza Tego Imienia, Królowa Andalów, Rhoynarów i Pierwszych Ludzi, Protektorka Królestwa, Władczyni Siedmiu Królestw, Królowa Meereen i Astaporu, Khaleesi Wielkiego Morza Dothraków, Matka Smoków, Niespalona, Mhysa, Srebrna...
więcej