PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=804561}

Pewnego razu... w Hollywood

Once Upon a Time ... in Hollywood
7,3 202 569
ocen
7,3 10 1 202569
7,7 61
ocen krytyków
Pewnego razu... w Hollywood
powrót do forum filmu Pewnego razu... w Hollywood

Brak fabuły

ocenił(a) film na 3

film dosłownie o niczym. zlepek kilku niezwiązanych scen. postacie nie przechodzą żadnej drogi i nigdzie nie zmierzają. brak jakiegoś "kleju", końcówka to zupełny przypadek.

nawet fanom odradzam kino, szkoda kasy. Django i Nienawistną ósemkę moge oglądać bez końca. a ten do zapomnienia.

ocenił(a) film na 3
Cross_23

Tymi słowami można zrecenzowac cały film, prócz gry aktorów, muzyki i zdjęć film jest nijaki i bez fabuły, podpisuje się pod Twoim komentarzem rękoma i nogami, obiema:)nie będę nic więcej dodawał bo skopiował bym Twój tekst..
Kocham wszystkie filmy Qentina i każdy oglądałem wiele razy ale o tym chcę zapomnieć jak najszybciej, prawie 3 godziny stracone, mogłem je spożytkować w bardziej kreatywny sposób... Nie spodziewałem się, że tak się zawiode na jednym z moich ulubionych reżyserów. Odradzam i nie polecam... zmarnowany czas!

ocenił(a) film na 9
Cross_23

No bo to jest Pewnego Razu Hollywood. Dosłownie. Fragment wyjęty z życia. Poza tym Di Caprio przechodzi lekką zmianę

ocenił(a) film na 3
MahiDTM

jego wątek nie ma zadnego celu.

użytkownik usunięty
Cross_23

Twoje życie nie ma celu.

ocenił(a) film na 8
Cross_23

Ma cel, jego marzeniem było poznać Polańskiego i zagrać w jego filmie - najprawdopodobniej zyskuje taką okazję będąc, na zakończenie, zaproszonym na drinka przez Sharon :)

ocenił(a) film na 3
hotcarrot

tak i co zrobił by to osiągnąć? został zaproszony przypadkowo. bo akurat mieszka obok. brakuje tam ciągu przyczynowo skutkowego.

ocenił(a) film na 8
Cross_23

Nic nie zrobił, cała sytuacja jest dziełem przypadku. Ale losy bohaterów w końcu się spotkały, najprawdopodobniej o to chodziło. A resztę wydarzeń można sobie dopisać na swój sposób, jednak Rick wspominał w filmie o tym, że marzy aby w jakiś sposób spotkać się z Polańskim i zapewne wykorzysta tą okazję. I myślę że tak powinniśmy to interpretować, wtedy całość ma sens :)

ocenił(a) film na 9
Cross_23

Może raczej powinieneś napisać "ja nie zauważyłem w tym filmie sensu"? Nie musiał Ci się podobać, ale to nie znaczy, że Twoja opinia jest jedyna słuszna, spore grono widzów doceniło tą produkcję i znalazło w niej sens, do którego nie udało Ci się dokopać :)

ocenił(a) film na 3
bbbosa

to nie jest moja opinia tylko fakt. brak związku między wątkami i brak ciągu przyczynowo skutkowego. to podstawy pisania scenariusza.

ocenił(a) film na 9
Cross_23

mylisz opinię z faktem. nie widzisz nawet ciągu przyczynowo skutkowego, powiązań między bohaterami, które dziecko by zauważyło. oczywiście nie musisz ich zauważać, ale nie pieprz bzdur, że to są "fakty" bo to są tylko i wyłącznie Twoje opinie i nic więcej. może się pod nimi podpisywać oczywiście wiele innych osób, ale problem polega na tym, że równie wiele nie będzie się z nimi zgadzała, więc czas przyjąć do wiadomości, że nie wszystko co wychodzi spod Twoich palców czy z Twoich ust to "fakt".

ocenił(a) film na 1
bbbosa

Typowo postępowa... Ten film jest fatalny, taki sam wybryk jak "zle sie dzieje w el royale" zero fabuły, sceny kompletnie nie powiązanie z czymkolwiek. Bardzo ambitne kino, dla typowego przyglupiego Amerykanina, który na koniec zobaczy jak pies zjada hipisów xD, ale wy jesteście żałośni xd.

ocenił(a) film na 9
Cross_23

Polański i Tate mieszkali obok Daltona, to był z jednej strony kontrast pokazujący gwiazdy w pełnym blasku reflektorów, jako punkt odniesienia do odchodzącego w cień Daltona. Nie będę mówił o interpretacjach i przypuszczeniach, ale ich losy przecinają się kilkukrotnie w czasie filmu, ostatecznie doprowadzając do splecenia w końcówce, czyli spełnienia marzenia, o którym Dalton wspomina od samego początku. Sam ten fakt jest dowodem na to, że nie masz racji mówiąc o "braku związku między wątkami". To, że Cliff nie dostał pracy na planie filmu, w którym zagrał Rick, czego powód zostaje wyjawiony później w ramach wątku Cliffa... Wystarczy po prostu obejrzeć film.

Nadal masz prawo go nie lubić, tego Ci nie zamierzam zabronić :) po prostu nie narzucaj światu swojego zdania, to inni też zaczną je szanować.

ocenił(a) film na 3
bbbosa

na siłę dopowiadasz sobie jakieś interpretacje tylko dlatego że to film Tarantino.
dobry film sam się obroni, nie trzeba sobie niczego dopowiadać.
na siłę szukasz związku między tymi "wątkami" (nawet ciężko to nazwać wątkami bo wątek powinien mieć jakiś cel). do niczego nie prowadzą, a spełnienie marzenia Daltona to czysty przypadek.

ocenił(a) film na 9
Cross_23

dobrze, zakończmy więc tą bezproduktywną rozmowę, bo twoja "argumentacja" polega jedynie na tym, że mówisz "nie, bo nie masz racji, bo ja mówię, że jej nie masz". nie widzisz w filmie sensu? okej, masz prawo. nie musisz też łapać nawiązań do kina tamtych czasów - nie trafił film do ciebie i tyle. co nadal nie znaczy, że twoje zdanie jest jedynym słusznym - możesz każdemu wciskać, że "film nie ma sensu" ale to nadal tylko TWOJA opinia i tyle :) ja mam prawo twierdzić inaczej. co jednak nas różni, to fakt, że ja potrafię przytoczyć chociaż argumenty (bo argumentem trudno nazwać zwroty w stylu "na siłę dopowiadasz sobie" <--- to nie jest argument, ale twoje zdanie. powinno ono brzmieć "nie przekonuje mnie twoja interpretacja filmu", ale oczywiście musisz zrobić 10 wybiegów personalnych po drodze, żeby "udowodnić" wszystkim dookoła, że jesteś nieskończenie inteligentny i mądry i masz słuszność. nie będę prowadził dalej dyskusji na takim poziomie, więc żegnam ozięble

ocenił(a) film na 8
Cross_23

Mogę się pod tym podpisać, bo to prawdopodobnie najsłabszy film Tarantino, który jest tylko zlepkiem lepszych i gorszych scen. Sporo niepotrzebnych wypełniaczy, płaskich postaci, słabych dialogów, które dopełnia niezwykle irytujący narrator ("i teraz wyprowadzi psa" -WTF?!). Choć głównym problemem jest jednak brak fabuły, a to sprawia, że ten film jest po prostu ciężkostrawny. Już nie wspominając o tym, że pomysł, aby zrobić z Bruce'a Lee jakiegoś 'leszcza', któremu byle kaskader skopie dupsko jest absolutnie chybiony (nie sprawdza się jako żart, przynajmniej w moim odczuciu). Dla mnie to spore rozczarowanie, bo poprzedni film QT uwielbiam, więc i tutaj liczyłem na podobny poziom.

ocenił(a) film na 9
DefinicjaStylu

To chyba nie kino historyczne, ze mamy mieć przyczynę i skutek i zero pola do własnej interpretacji i chwili do zachwytu? To trochę sztuka dla sztuki, wyciągnięty kawałek historii gasnącej gwiazdy i Hollywoodu, który lśni jak zawsze. To urywki historii kina powciskana "w te niepowiązane nude sceny". A wy jedyne co pamiętacie to "psa zjadającego hipisów", to faktycznie też bym sie rozczarowała ;)

ocenił(a) film na 9
DefinicjaStylu

w poprzednim filmie który tak uwielbiasz, jest jeszcze więcej NIEZWYKLE IRYTUJĄCEGO NARRATORA, więc.. xD

parallax2137

Przecież „Nienawistna ósemka”, a „Pewnego razu w... Hollywood” to zupełnie różne filmy, więc...xD Tak ciężko zaakceptować fakt, że komuś ten film się może nie podobać?

ocenił(a) film na 8
Cross_23

"(...)brak jakiegoś "kleju", końcówka to zupełny przypadek".
Pomijając już bezsensowne pozostałe zarzuty, ten uderzył mnie najmocniej. Cały film opiera się na dygresjach, odwołaniach - faktycznie jak ich nie wyłapiesz masz 3/4 zabawy mniej. Kinofile za to sikają po nogawkach z zachwytu. Ostatnia sekwencja to majstersztyk, mistrzostwo. Historia napisana na nowo, to hołd i "pomszczenie" prawdziwych ofiar w jedyny możliwy sposób, w jaki mógł zrobić to reżyser - poprzez film. I ostatnia scena, gdy kamera się oddala, pokazując scenę z dystansu, z daleka, z perspektywy - to jest cecha charakterystyczna finałów filmów Polańskiego. Pojawiający się wtedy tytuł "once upone time...", który na polski to takie "za siedmioma górami, za siedmioma lasami", tym bardziej strzela nas po gębie, że ta konwencja to bajka, a bajki kończą się dobrze. Już teraz można iść spać będąc spokojnym, że zło ukarane. Ale każdy dorosły jednak ma z tyłu głowy, że życie to nie bajka.

ocenił(a) film na 1
Cross_23

Strasznie nudny film, takiego gów.. nie oglądałam od lat. Pierwszy raz zasnelam z chłopakiem przy filmie. Nie mam pojęcia o czym był ten film bo chyba o niczym, totalny bezsens.
Najbardziej nudny film jaki oglądałam, tym bardziej denerwuje mnie tak wysoka ocena, że ludzie nabierają się i to oglądają. Jeszcze żeby to było na faktach... obudziliśmy się w momencie czekając aż zabiją żonę Polańskiego i nawet to popsuli.

ocenił(a) film na 4
Karola_018

Potwierdzam. Nuda, nuda i jeszcze raz nuda. Film zupełnie o niczym. Nie wiem jak dałem radę obejrzeć go do końca. Cały czas myślałem, że jeszcze się rozkręci bo to przecież Tarantino, a tu nic.

ocenił(a) film na 8
Cross_23

Dla przeciętnego widza przyzwyczajonego do klasycznej formy przedstawienia historii (początek, rozwinięcie, zakończenie) film może być nudny. Ale w tym filmie zupełnie nie o to chodziło. Tarantino w poprzednich filmach wciągał postacie, ich teksty, uczucia pomiędzy nimi do fabuły. Tutaj jest zupełnie odwrotnie. Film miał na celu przedstawić hollywood w latach 60. Codzienność bohaterów, klimat panujący tam. W ciągu tych prawie 3h masz od groma nawiązań do tamtego okresu. Wypadałoby znać też dosyć dokładnie biografię Polańskiego. Jak trafił do hollywood, dlaczego Dalton ma powody tak się nim jarać. Co go spotkało, jak film przedstawił pewne kwestie. Brutalność wobec agresorów w domu Daltona (w stylu typowym dla Tarantino) nie jest przypadkowa. Ma "pomścić" prawdziwych oprawców. To nie jest film typowo pod masy jak poprzednie produkcje. I nie chcę się wywyższać, że jestem jakimś znawcą i mam cię za głupszego. Po prostu ta produkcja bije w inne tony. Osoby zainteresowane kinem wyszły z seansu zadowolone, bo wyłapały wiele smaczków.
Końcówka, gdzie Dalton zostaje zaproszony przez Sharon wynikła z przypadkowych okoliczności. TO jest właśnie jeden z symboli, których nie dostrzegasz. Że jakbyś się nie starał, czasem w życiu potrzeba odrobiny szczęścia, żeby popchnąć życie na lepsze tory.

Dla ciebie film był nudny. I masz prawo tak sądzić. Ale film NIE JEST o niczym. Otwórz głowę, bo film to sztuka jak każda inna. Wymaga czasem interpretacji, a nie po prostu przedstawienia ciekawej historii.

Cross_23

Nudziarstwo! Po 10 minutach miałam ochotę wyłączyć chociażby ze względu na...narrację bo nie wiem jak to określić. To jest to co sprawia, że film wydaje mi się nudny i niczym nie przyciąga. Wytrwałam 50 minut, bo chciałam zobaczyć Rafała Zwieruchę.

ocenił(a) film na 3
starlight_11

Ja wytrzymałem 10 minut. Może ktoś streścić ten film ??? Wydawało mi się to nudne i o niczym

ocenił(a) film na 8
Marcin5800

„Wytrzymales” 10 minut filmu i go oceniasz na 3? Wow.

ocenił(a) film na 7
Cross_23

Masz rację. Duperele. Jeden ze słabszych filmów Quentina, a może i najsłabszy. Są jednak dwa plusy końcówka i Brad Pitt, którego nie bylem jakimś wielkim fanem! Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Cross_23

Na początku też miałem takie podejście i po wyjściu z kina byłem zawiedziony. Później zacząłem o tym filmie myśleć i stwierdziłem, że to bardziej taka pocztówka i hołd dla tamtych czasów, taki "slice of life". Niedawno obejrzałem ten film ponownie, bo leciał na HBO, i oglądając z tej perspektywy był genialny.

Warto obejrzeć chociażby dla kreacji Leo - patrzenie jak DiCaprio gra Daltona, który gra w westernie czarny charakter wewnątrz filmu, a gdy przestaje grać to staje się ponownie Daltonem, a nie DiCaprio... majstersztyk.

Cross_23

Też sobie włączyłem na Netflix i mnie wynudził, końcówka niezła ale po za tym nudny.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones