tytułów filmowych. Rozumiem, że czasem może to być trudne (patrz idiomy)
Lecz ja ten tytuł przetłumaczyłbym dosłownie "Najszybszy indianiec na świecie" :))
Czemu nie indianin ? (czemu mi Firefox podkreśla tego indianin'a? ;] )
Indianiec od skubaniec. Bo przyznacie, że był niedościgniony na tym swoim zdezelowanym bolidzie. Świetne zdjęcia, plenery, klimat wyścigów z Hopkinsem. Do tego dreszczyk emocji związany z niebezpieczeństwem uprawiania tegoż sportu. Dobry film.
Problem w tym, że Indian, to marka motocykla i o to tu chodziło, a nie o to, że bohater był indianinem. Tak więc tytuł mógłby brzmieć "Najszybszy Indian na świecie". W Polsce tytuł nie przyjąłby się właśnie na podobieństwo słów Indian i indianin. Wielu by się dopatrywało błędu w tłumaczeniu w słowie Indian.
Na pewno można było rozwiązać problem tłumaczenia inaczej. Prawdziwa historia to tytuł mówiący tyle, co nic :).