Myślałem że to tylko taki nagłówek a okazuje się że naprawdę polacy dali mu tytuł Sonic szybki jak błyskawica. Już lepszy byłby Jeż sonic wtf.
Wystarczył by zupełnie. Ale cóż, ktoś musi być "mondżejszy"... coś jakby... The Sipmsons przetłumaczyć na Simsoniakowie :D :D
Nie rozumiecie jak wygląda proces tłumaczenia i dobierania tytułów filmów. Są to kwestie zarówno marketingowe jak i czysto językowe, które mają jak najbardziej oddać charakter filmu na który idzie ktoś kto nie ma pojęcia czym jest wgl Sonic. Tytuł w pewnym stopniu wskazuje że Sonic jest szybki co wystarczająco wprowadza w to uniwersum. Natomiast ktoś kto nie wie czym jest Sonic nie wybrałby się do kina na film o jeżu. Wystarczy zgłębić trochę wiedzy na ten temat a nie gadać ze to polaczkowanie i nieumiejętne tłumaczenie filmów.
W obecnych czasach Sonic jest już na tyle rozpoznawalną postacią, że nie ma powodu tutaj wciskać na siłę hasła typu "szybki jak błyskawica". To jest po prostu niepotrzebne przedłużanie tytułu na siłę. Powinno być schludnie i na temat, a więc "Jeż Sonic".
A jeśli ktoś serio nigdy nie słyszał o tej postaci, to w dobie internetu, wystarczy raptem parę sekund, żeby się dowiedzieć czegoś więcej. Zresztą od czego mamy zwiastuny przedpremierowe, czy reklamy telewizyjne? Tam praktycznie od razu dowiadujemy się jaki z Sonica pędziwiatr. Dystrybutorów jak zwykle poniosła fantazja z przełożeniem tytułu i tyle.
No nie wiem. Moim zdaniem jest jak powinno. Starsze osoby mogą nie wiedzieć kim lub czym jest Sonic i nie jest to w gestii konsumenta dowiadywać się na co idzie do kina tzn. znać szczegóły dotyczące. Poza tym czasami angielskie tytuły są nijakie i nic nie mówią o filmie, co w tłumaczeniu brzmiałoby nijako i w ogóle nie zachęcałoby na pójście na seans. Na prawdę wystarczy chwila researchu w Google jak sam proponowałeś aby dowiedzieć się czemu tytuły są takie jakie są
Właśnie przez takie tłumaczenia (się) mamy czasem durnowate tytuły. Plakat właśnie pokazuje, że Sonic jest szybki (sama nazwa też, nie), ale niekoniecznie skojarzy się z jeżem. No w każdym razie Sonic The Hedgehog to Sonic jeż a Spider-man to Spider-man a nie Spider-man: człowiek pająk.
I myśleć,że po "Skywalker.Odrodzenie" nic nie przebjie skali żenady,ale jak widać da się.
Co ci nie pasuje w nazwie "Skywalker Odrodzenie"?
Oryginalna nazwa to "The Rise of Skywalker", więc nawet ta polska nazwa jest niezła
najbardziej kretyńska jest ta kropka w tytule. To jest takie rozbite, w tytułach zamiast kropek normalnie stosuje się myślniki by oddzielić tytuł od podtytułu od numeru części jak np. w Star Wars
Tylko że tu chodziło o ród Skywalkerów a nie odrodzenie jednego. Tak czy inaczej powinni zostawić anglojęzyczny tytuł
Najzabawniejsze jest to, że pierdyliard filmów ma "odrodzenie" w podtytule, więc dystrybutorzy byli wybitnie "oryginalni".
Omg ... kolejny raz ten sam temat ... chciałbym mieć takie problemy życiowe jak niektórzy ludzie ;)
chociaż po zastanowieniu... W Polsce Sonic nie jest tak opatrzony jak choćby Mario, którego spiracona wersja hulała na podróbach Famicoma`a. Niestety Sega Genesis (w naszej części świata Sega Mega Drive), na której odpalał się Sonic, to były za wysokie progi dla polaka/chińczyka z tamtego czasu. Dodanie podtytułu szybki jak błyskawica może zachęcić tych, którzy o Sonicu nie słyszeli.
Nie wierze że ludzie upadają tu nisko żeby narzekać na polski tytuł!
Przecież to tylko tytuł! Według mnie brzmi spk, gdyby był sam ,,Jeż Sonic", to dziecko które by nie znało Sonica, nie chciało by iść na film o tak prostym i można by powiedzieć brzydkim tytule!