Po tym filmie można naprawdę mieć trudności ze zbudowaniem zaufania w relacji terapeuta - pacjent. Sybil przekroczyła prawie wszystkie możliwe granice etyki pracy psychologa. Mało tego, nie rozwiązała swoich własnych problemów, które miały przemożny wpływ na jej pracę. W filmie pojawia się chyba kilkanaście problemów, że wymienię tylko kilka: nie zamknięty stary związek, jakiś mdły i niesatysfakcjonujący obecny, dylematy urodzić, czy nie urodzić, alkoholizm, niezrównoważone prawie wszystkie kobiety (Sybil, jej siostra, Margot, reżyserka i w tle zmarła mamuśka). Z takim nagromadzeniem nieszczęść trudno sobie fabularnie poradzić. Dlatego wyszedł bałagan. A to mógł być niegłupi film.