Właśnie taki mi się wydaje - zwykle gra tło pod kimś mniej lub bardziej wyrazistym i nawet nie próbuje się przez niego przebić...
Szkoda.
Udało mu się jednak stworzyć "coś" zaskakującego - Franka w "Sejfmenach". Świetny, charakterystyczny i niebywale komiczny.
Szkoda.
Że tylko tam.
Muszę się zgodzić. Oglądałam właśnie "The Brothers Bloom", gdzie gra niby tego bardziej charyzmatycznego, i po filmie zajrzałam z ciekawości na jego profil. A tu - totalne zaskoczenie - widziałam 8 filmów z jego udziałem. Jak przez mgłę kojarzę go może z dwóch. Kompletnie nie zwrócił mojej uwagi. Cóż, szkoda.
ja go wcześniej nie kojarzyłam kompletnie, z jego udziałem widziałam jedynie "Shutter Island", ale nie mam pojęcia kim tam był. ale oglądalam wczoraj "Zodiak" i moim zdaniem to jest zdecydowanie jego film, choc głównym bohaterem w teorii jest Jake Gyllenhaal
To prawda, najbardziej wyraźną rolą Marka był chyba Zodiak.
Ogólnie zgodzę się z tym że jest to "nijaki" aktor.
Ale dodam, że jako aktor drugoplanowy jest w porządku, nie zwraca na siebie za bardzo uwagi ani w ten negatywny ani pozytywny sposób.
Ja za to mocno się dziwię dlaczego ma takie wysokie oceny za rolę Hulka. I zgadzam się w Zodiaku był dobry i dodał bym jeszcze Iluzje.
to obejrzyj filmy, za które zgarnął nomki do Oskarów. i Odruch serca. to jest świetny aktor, mający doskonałą technikę, bardzo naturalny w swoich rolach. szkoda, że głównie drugoplanowych. "jałowy i nijaki". pfff
Zauważ, że mój wpis ma już 5 lat, czyli pochodzi z czasów przed dobrymi rolami Ruffalo, za które zgarnął nominacje (pierwsza za rok 2011). Cieszę się, że doczekał się lepszych okazji i pokazał swoje możliwości. Może przeczytał mój wpis? :-)
Bardzo realistyczny, prawdziwy. Ale mam jedno ,ale,, jego sposób wypowiadania kwestii [może to akcent, nie wiem] był dla mnie niemiłosiernie denerwujący, jakby ciągle mówił z zaciśniętymi zębami. Film pochłaniał mnie i wciągał dopóki Ruffalo nie wypowiadał głębokim głosem ,, ders a ztory i fink evrybody hirr bout it,,. albo Michael Keaton. Wielkim wygranym tego filmu według mnie jest jak zwykle Stanley Tucci. Dla Stana 8/10.
Obejrzałem z nim jak do tej pory cztery filmy i no cóż...nie jest słabym aktorem, ale poziomu Pacino czy DiCaprio to on raczej nie osiągnie. Nie ma w nim zbytnio wyrazu, jest dość nijaki. Szczerze dziwię się, że dostaje nominację (i to już drugi rok z rzędu) do Oscara.
To samo o nim myślałam - mdły, nijaki, mało wyrazisty...aż do wczoraj. W filmie "Tatuaż" zagrał rewelacyjnie, bez niego film by nie miał sensu Chyba najlepsza jego rola w karierze. Polecam obejrzeć :)
Dla mnie z kolei jest bardzo charakterystyczny. Jutro zapomnę jego imię (nie mam do tego głowy), ale twarz zapamiętam. Rzuca mi się w oczy za każdym razem, gdy widzę go w filmie. Ma jakiś smutek w oczach, sam nie wiem.