Czy też jesteście zachwyceni finałem? Jak dla mnie nieprzesadzone, baaardzo dobrze przemyslane zakończenie. Pojawia sie wiele wzmianek z poprzednich sezonow np. gdy zobaczylem koze na weselu to modlilem sie, zeby jej przypadkiem nie podcieli gardla ;). Nora wspominająca kamizelki kuloodporne i uzdrawiajace usciski, które mialy jej w jakis sposob pomoc (1 sezon) i wiele, wiele innych. Miło oglada sie wlasnie takie fragmenty, gdzie widac, ze autorzy nie zapomnieli o tym co pokazali nam w poprzednich sezonach. Zafundowali niezle zaskoczenie, gdy okazalo sie sie, że Laurie jednak nie utopiła się na własne życzenie. No i oczywiscie ostatnia scena - rozmowa Nory z Kevinem. Cos pieknego, przez moment zapomnialem, że ogladam serial. Wyobraźnia zaczela dzialac. Cala opowiesc Nory o tym jak przedostala sie na "drugą stronę" wyświetlila sie po prostu w mojej glowie. Czy mówila prawde? Nie dowiemy sie, ale wlasnie o to chodzi, mielismy sie poczuc jak Kevin i po prostu uwierzyc. Poczuli ponownie dawne uczucie, gołębie trafiły do domu. Wspanialy serial, napewno kiedys do niego wrocę.
Pozostawili :D nas z wieloma pytaniami. Może kilka wymienię:
1. O co chodziło z tymi psami i kim był ten gościu który na nie tak zaciekle polował?
2. Dlaczego tylko Norze udało się wrócić z tego równoległego świata z 2% populacji? Inni nie chcieli wrócić do 98%?
... nasuwa się wiele pytań jeszcze o egzystowanie tych 2 % w ich pustym świecie ale na tym na razie skończę...
Kac podobny jak po Lost...
1. Symbolika psow i calego polowania z tego co pamietam byla poniekad "wyjasniona" w pierwszym sezonie, ale moge sie mylic.
2. Wedlug mnie Nora wymyslila tę historyjkę i tak naprawde nie skorzystala z urządzenia. Jeśli ktos patrzy na to tak jak ja, to zaglebianie sie w szczegóły nie ma sensu.
Jedną z możliwości jest, że Nora po prostu kłamała, a scena z zakonnicą która nie chciała się przyznać mogła na to wskazywać. Drugą opcją jest, że Nora umarła w maszynie i cały odcinek to przeżycie podobne jak miał wcześniej Kevin w hotelu. Jest to możliwe skoro Laurie w poprzednim odcinku najprawdopodobniej popełniła samobójstwo, a w finale ma się całkiem dobrze ;)
Musialoby to swiadczyc o tym, ze Kevin tez nie zyje (byc moze umarl podczas ataku serca o ktorym wspominal). Calkiem ciekawa teoria. Wlasnie to swiadczy o tym, ze jest to naprawde udane zakonczenie. Mamy piekny odcinek, który mozna zinterpretowac na wieeele sposobow.
Jeżeli by nie żyli to powinien być Matt razem z nimi a jednak go pochowali więc ta opcja raczej odpada ja chce wierzyć że była tam i wróciła ale raczej to była bujda z ta historią
https://www.youtube.com/watch?v=uh5WhfiR78k
tu macie twórce serialu, wyjaśniającego że główne pytanie pozostaje nieodpowiedziane. Chodziło bardziej o to, żeby osoby, które nie wiedziały jak miały żyć odnalazły w końcu szczęście. W końcu czy nie o to chodziło od początku? O smutek po stracie?
Btw. Wg mnie Lora kłamała, rozmowy z Lorie i pomogły uporać się z jej stratą.
Mnie jeszcze ciekawi motyw tej wioski "amiszów" oczekujących na koniec świata - w ogóle nie pasował za wyjątkiem luźnego nawiązania do przygód w Australii...
2. Trochę to kosztowało... ale jednocześnie będąc już biedna w drugim świecie, dla niej, twórca zrobił wyjątek.
Brak surowców, żeby wszyscy chętni mogli wrócić, więc twórca to zataił.
Minęło już sporo lat i ludzie pobudowali sobie nowe życia, dostosowali się.
Może uznał, że to był test Boga i jak wszyscy wrócą to ten ukarze ich bardziej...
Takie mi luźne teorie przychodzą do głowy na twoje pytanie. Nie mówię, że są mega logiczne. Mało co w serialu jest logiczne, bo sam motyw zniknięcia podlega logice i znanym nam prawom :)
Ja powiem tylko, że zobaczyłem nazwę serialu i uznałem "nie chcę oglądać czegoś o nieudanych związkach". Było ciekawie, emocjonalnie, interesująco i dostałem zakończeniem w twarz, jeszcze na dodatek z happy endem :D Serial świetny, ale czuje się oszukany :D
2. Ja w ogóle nie patrzę na to w ten sposób. Imo wszystkie sceny "przejścia do drugiego świata" odbywają się tylko w głowie bohaterów, ich podświadomości, wyobrażaniach, życzeniach. To co "sprzedają" panie fizyczki, to zdolność do uruchomienia myślenia w tych kategoriach z wyłączeniem świadomości istnienia.
Przecież Kevin walczy tak naprawdę sam se sobą, w "drugim świecie" pokonuje przeszkody, które są tak naprawdę przeszkodami w jego głowie, a jedynie w swoich wyobrażeniach(coś a la snach) przybiera to taką formę.
Ja od początku tak o tym myślałem, a ostatni sezon mi to potwierdził.
To czego nie potrafię jednak sensownie wyjaśnić, to jak Kevin przeżywał podtopienia. Ale da się to wyjaśnić tym, że tak naprawdę chyba nie wiemy ile czasu był pod wodą(musiałbym ponownie obejrzeć), przeżycie strzału w II sezonie to z kolei przypadek. Ewentualnie- zdolność Kevina była tylko kolejną anomalią.
Podobnie motyw z psami. Miałem lekkie zdziwko jak na początku sezonu ten typ wyskoczył z teorią, że władze sprawują ludzie-psy i zacząłem powątpiewać, że wszystko (poza zniknięciem 2%) dzieje się w głowach bohaterów, a twórcy przygotowali dla nas w 3 sezonie ostre fantasy. Czas pokazał, że ten wątek był tylko jednym z wielu, które miały na celu pokazać, jak ludzie radzą sobie(próbują wyjaśnić) to co się stało.
Ciekawa była rozmowa Pań naukowców jak jedna powiedziała, że nie chce jej krzywdzić i jak nic słychać "s..." podczas sceny w bańce. One tylko pomagały się uwolnić tym najb cierpiącym od bólu i tyle w temacie. Osobom które pragnęły uciec do bliskich oraz wyzbyć się bólu. Ta cała gadka o tym czy w to na prawdę wierzysz. Bajeczka Nory była przykrywką jaką czuje do wstydu po dezercji, dlatego nie wróciła na pogrzeb brata itd.
W tym serialu właśnie chodzi o brak odpowiedzi na to co się z tymi co zniknęli stało. O to jak ludzie nie radzą SB w sytuacjach bez odpowiedzi na które nią maja wpływu. Gdyby tam przeszła i wróciła to twórcy by zepsuli wszystko co wypracowali przez 3 sezony.
Jestem pewien, że Nora przerwała "eksperyment", który był wyrafinowaną formą samobójstwa. I w ten sposób zrozumiała, że chce żyć, nawet bez swojej rodziny.
Gdyby historia Nory była prawdziwa, to pojawiłoby się ciekawe pytanie - czy zniknęło 98% czy 2%? Bo przecież dla tych 2% ich świat może być tym prawdziwym. Raczej musielibyśmy mówić o równoległych, równorzędnych rzeczywistościach.
Poza tym są jeszcze dwie kwestie:
1. Niektórzy twierdzili, że zarówno Kevin jak i Nora nie żyją... nie prawda. Poszukiwania Kevina są konsekwencją drogi jakiej odbył po śmierci w ostatnim odcinku(w tym świecie w którym był prezydentem). Uświadomił sobie, że musi porozmawiać z Norą oraz, że chce z nią być i że więcej już nie musi uciekać bo Ona jest drogą(sensem życia), której szukał. I od tamtej pory nieustannie poszukiwał Nory przez te wszystkie lata.
2. Ciało- po "przejściu" ciało stawało się skamieliną więc jakim cudem mogłaby ponownie w nie wejść. Chyba, że to urządzenie tworzyłoby nowe ciało co jest niedorzeczne.
Serial odpowiada na pytanie jak sobie radzić w sytuacjach niewytłumaczalnych/ beznadziejnych. W jaki sposób ponownie odnaleźć sens w życiu oraz szczęście. dlatego nie ma opcji żeby było inne zakończenie.
Żadne ciało nie stawało się skamieliną, tylko płyn je otaczający Ciało znikało zostawiając pustą przestrzeń Myślę, że Nora mówiła prawdę Nie miała powodów żeby kłamać Zastanawia mnie tylko jedno - dlaczego ci naukowcy zadawali to pytanie na temat dzieci Ono sugerowało istnienie równoległej rzeczywistości Mimo to nie do końca rozumiem dlaczego było takie ważne
Jeżeli twierdzisz, że Ona tam przeszła to nie zrozumiałeś przesłania serialu.
Poza tym gdyby ten naukowiec który wymyślił urządzenie na prawdę przeszedł to chyba by wrócił by podzielić się tym z innymi. A nie Nora jest najmądrzejsza i sama wymyśliła by zbudował to urządzenie.
Naukowcy zadali jej to pytanie by się upewnić czy Ona jest w stanie poświęci życie dla dzieci. Czy tak bardzo za nimi tęskni, że na tym świecie już niczego dla niej nie ma.
Chyba nie wiesz o jakie pytanie chodzi, mniejsza o to Nie widzę sensu tego rzekomego kłamstwa, bo ta historyjka nic nie zmienia, ani to, że przeszła nie ma żadnego wpływu na przesłanie serialu
Z tego co pamiętam pytanie brzmiało: "czy poświęciłabyś jedno z bliźniąt, gdyby to miało spowodować wynalezienie leku na raka?".
Na myśl mi przychodzą takie alegorie: dwoje bliźniąt - dwa identyczne światy; jedno życie zabrane, a miliony uratowane - 2% i 98% (stosunek zniknięć). Pytanie miało weryfikować czy Nora się nadaje do "przejścia" i, jak wiemy - po odpowiedzi, że poświęciłaby jedno z bliźniąt - fizyczki stwierdziły, że nie ma w takim razie o czym rozmawiać. Być może przypuszczały lub dokładnie wiedziały, że istnieje drugi identyczny świat i po odpowiedzi Nory wiedziały, że nie nadaje się do przejścia, ponieważ byłaby w stanie poświęcić, pozostawić te 2% na rzecz 98%, (jedno życie za miliony innych) co w istocie się stało, a początkowa weryfikacja pań naukowców była prawidłowa - bo jak wiemy Nora wróciła. To również oznaczałoby, że Nora nie kłamała i naprawdę tam była.
Chociaż z drugiej strony, im dłużej nad tym myślę, tym bardziej nie wiem czy taka interpretacja jest właściwa ;) Co o tym sądzisz?
Fajna interpretacja Mnie nurtuje jeszcze to - gdy ojciec Kevina przebywał na pustyni spotkał faceta, który też mierzył się z tym pytaniem i zdaje mi się, że odpowiedział odwrotnie do Nory i został odrzucony Podpalił się na tej pustyni z rozpaczy
Tak, odpowiedział odwrotnie. Dlatego w tym pytaniu raczej chyba chodziło nie ot o co się odpowie, ale w jaki sposób się odpowie. Fizyczki nie uwierzyły w szczerość odpowiedzi.
Pytanie o dzieci miało na celu uruchomienie sentymentu, by gdy Nora przeszła w stan nieświadomości/podświadomości, miała zdolność do kreowania świata w swojej głowie. Tak jak Kevin wykreował swój świat gdzie Laurie jest prezydentem/on jest prezydentem/walczy sam ze sobą.
Naukowcy sprzedawali jedynie możliwość czasowego wyłączenia się z naszego świata w świat własnych wyobrażeń, lęków- naszych przeżyć związanych z reakcją na to co się stało.
Reklama. Zadawali jej pytania na temat dzieci bo chodzilo im zwyczajnie o marketing. Tak Zeby jej historia, ktora byla nagrywana kamera zabrzmiala jak najbardziej wiarygodnie. Wszystko po to aby nagranie przyciagnela jak najwiecej "klientow".
I like you ;)
W serialu nie może być innego zakończenia bo wtedy całkowicie traci sens ale niektórzy na siłę próbują przedstawiać swoje teorie :)
Wiedziałem że imię Joanna świadczy o bystrej kobiecie.
Pozdrawiam :)
Czy Nora kłamała? Potępiała zakonnice za oczywiste kłamstwo, wkurzyła się na ukochanego za udawanie, że nie pamięta przeszłości. Z drugiej strony...wyśmiała cyrk z gołębiami niosącymi wiadomość, bo przecież to bujda, a one wracają do jej klatek.
Szczerze? To zakończenie to taki tani pastisz, oj nagle da się przenieść, wrócić, wszyscy się kochają, wciśnięty na siłę happy end, gdyby Nora umarła to miałoby to jakikolwiek cień realizmu, a tak to pozostał niesmak po całkiem dobrym serialu.
W takim razie zupełnie nie zrozumiałeś(aś) nie tylko finały, ale i całego serialu. Szkoda.
Och kurcze, a ja myślałem że jest 10 odcinków :-( i mi ten finał kompletnie nie zagrał :-( To znaczy początek odcinka super, rozmowa Nory z bratem no i wejście do kapsuły, ale druga część... potraktowałem to za wymysł Nory pod wpływem tego całego "przeniesienia", tym bardziej że Kevin jej nie spotkał po tamtej stronie wśród zmarłych w poprzednim odcinku. Wchodzę sobie pełen nadziei na wyjaśnienia innych do odcinka a tu taka sytuacja, normalnie załamany jestem...
Więc cały odcinek traktowałem na lajcie "bo jeszcze 2 w zanadrzu", no to powiem niestety, zabrakło mi innych bohaterów, ojca Kevina szczególnie ale tez całej reszty ferajny.
Cały sezon 3 był doskonały, 3x06 ten bardziej o Laurie u mnie majstersztyk (ale też i pozostałe), natomiast finał pozostawił niedosyt, był za bardzo nakierowany na Norę, wiem że to była postać najbardziej tragiczna i ogólnie wg mnie najlepsza postać w tym serialu, ale niepotrzebnie się skupili na ponownym spotkaniu z Kevinem.
Szkoda. Wg mnie zabrakło tych 2 odcinków jakiegoś zwieńczenia.
W tym serialu przewinęło się tylu ciekawych, wyrazistych postaci, że skupienie finału tylko na Kevinie i Norze uważam za minus tego odcinka. Szkoda, mogło być lepiej...
Cały trzeci sezon wyrzucił na śmietnik wszystkie postacie, które były tak długo i cierpliwie budowane. Te, które pojawiły się na ekranie i tak zostały całkowicie wypatroszone (poza Kevinem i Norą) z tego, czym były. A najbardziej uderzyło mnie zastąpienie tajemnicy/mistycyzmu prostackimi wędrówkami w zaświaty.
Może dlatego, że miało być pięć sezonów, a HBO z ostatnich trzech zamówiło tylko jeden. W Ameryce serial się nie przyjął, może za trudny?
Raczej przeraźliwie nudny. Gdyby nie dobra muzyka, i czasami kawałek gołego ciała, to nie wiem czy dotrwałbym do końca.
Jeśli dotrwałeś do końca i coś pamiętasz, mógłbyś streścić mi całą fabułę tego serialu tak w skrócie? Nienawidzę nudnych pseudo filozoficznych i egzystencjalnych filmów którym wszyscy dają ocenę 10 i nikt ich nie rozumie bo każdy inną interpretację. Bardziej niż spojlerów obawiam się nudy i straconego czasu.
Mi końcówka jak najbardziej pasuje, piękny finał z happy endem który pozostawia dużo interpretacji.
Mnie tylko nurtuje postać 2 kevinów w drugim świecie, czy to ten sam świat o którym mówi NORA? Raczej nie bo Kevin doprowadził do unicestwienia tego świat. Troche mi się przekimało i mogłem pogubić wątki :) Chyba będę musiał obejrzeć jeszcze raz :D
Świat, do którego udał się Kevin był krainą umarłych. Natomiast zniknięci wedle opowieści Nory udali się do jakby równoległej rzeczywistości tj. żyli na takiej samej planecie, ale tylko Ci którzy wyparowali.
Projekcja białego i czarnego Kevina, ich tak wielki wpływ w umownym świecie umarłych oraz przywidzenia nastrajały mnie do złych przeczuć. Podejrzewałem, że zrobią, to co w Lostach tzn. pójdą na łatwiznę, że cała przedstawiona nam historia, to widok oczami schorowanego umysłu np. schizofrenika. Fight Club, anyone?
Podobają mi się spostrzeżenia z dyskusji. Niektóre odcinki były naprawdę wyjątkowe. Świetna gra aktorska, muzyka, poruszona tematyka przyćmiły na szczęście pośpieszne zakończenie (niedokończone wątki, dziury logiczne, odarcie z tajemnicy).
Zgadzam się: świat do którego przenosił się Kevin, to świat umarłych. Spotykał tam osoby, które umarły już po odejściu 2% populacji. Jeden Kevin mówi również do drugiego, zgadzając się na wyjęcie klucza ze swojego ciała: zrób to, żebyśmy nie musieli już nigdy tu przechodzić. Rozumiem, że zniszczyli ten świat...
Blizna na ciele jednego z Kevinów wygląda jak blizna po wszczepieniu rozrusznika serca... i co ciekawe, po latach Kevin w normalnym świecie ma rozrusznik serca... zbieg okoliczności?
być może był krainą umarłych, ale tylko dlatego, bo Kevin w swojej wyobraźni zbudował teorię, że taki świat istnieje.
W swoim niezrozumieniu, próbie wyjaśnienia tego co sie stało, gdzie wszyscy zniknęli- zbudował pewną fikcję, fikcyjny świat zmarłych, do którego się "przenosił", będąc na granicy życia i śmierci, w swoim stanie nieświadomości.
Przecież "zniszczenie świata" o którym mówi @grampa to nic innego jak zniszczenie tego wyobrażenia, które nie pomagało. "świadomość" istnienia drugiego świata sprawiała, iż Kevin nie był w stanie funkcjonować w świecie realnym. Dlatego próbował wyzbyć się go z własnej podświadomości, co się udało.
Popieram wyrażone tu opinie, że Nora nigdzie się nie przedostała ani znikąd nie wróciła i żaden równoległy świat nie istnieje. Mam tylko jeden argument, za to nie do podważenia: ciąża Laurie.
Na jej oczach zniknął z macicy 16-tygodniowy płód. Przyjmując logikę równoległych światów, co z nim dalej? Znalazł się w brzuchu innej kobiety? Rozwijał się przez kolejne 24 tygodnie, brakujące do porodu, na kozetce w opustoszałym gabinecie USG, po czym zapisał się do żłobka? Jakiś Stan, który chce być Lorettą trzyma go w pudełku? (sory, niedawno powtarzałam sobie Żywot Briana).
Ja rozumiem, że od serialu o takim poziomie symboliki nie ma sensu wymagać racjonalności, ale po co twórcy wrócili do tego wątku, każąc go wałkować Laurie i Kevinowi w pożegnalnej rozmowie?
Ale jaki tu masz problem? Płód się przeniósł do świata równoległego i zakończył swój żywot tuż po przenosinach, znalazłszy się w warunkach niesprzyjających jego rozwojowi.